Moje fitbody czy moja ciałopozytwność?

by admin

Nie lubię skrajności,  w żadnej dziedzinie życia, a w tą stronę zmierza współczesny trend zarówno ciałopozytywności jak i fitbody.  Nie lubię kiedy ktoś mi narzuca co mam myśleć na swój temat.  Pączki, pizza i ukochane frytki, często nie potrafię ich sobie odmówić, ale kiedy czuję się ze sobą źle, a moje ciało komunikuje, że odczuwa brak ruchu, nie mam problemu by pójść na siłownię, pojeździć więcej na rowerze i zadbać o swoje zdrowie. Dzisiaj mamy naprawdę niesamowite możliwości, żeby odnaleźć to co nas inspiruje i to co nam pomaga. I naprawdę warto robić selekcję kont, które się obserwuje.

Kiedyś trafiłam na konto o ciałopozytwności, gdzie były zdjęcia włosów łonowych, zarośniętych nóg, krew menstruacyjna itd. I nie twierdzę, ze to jest złe, każda z nas tego doświadcza, być może wielu kobietom to pomaga w akceptacji siebie, ale dla mnie, dla mojej wrażliwości to było za dużo, dlatego nie obserwuję takich profili.  Te konta wzbudzały we mnie poczucie winy, że dbam o siebie, że się maluję, że chcę się podobać mojemu mężowi.

Drugi przykład..  Kilka dni temu trafiłam na konto które w swoim bio jako pierwsze zdanie miało “nie lubie fit mam” . Zatrzymałam się dłuższą chwilę nad tym, i żeby była jasność nie krytukuję tej osoby, bo każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, ale mówię o własnych odczuciach i wmocjach związanych z tym właśnie zdaniem. Ja nie poczułam się tam dobrze, bo co znaczy fit mama?? Czy mama, która zaczęła ćwiczyć po porodzie by wrócić do formy, albo źle się czuła z nadprogramowymi kg jest już fit mamą? I czy to źle, że zamiast narzekać, i marudzić  siedząc w fotelu po prostu wstaje i zaczyna cwiczyć?Nikt nam nie każe tego robić, szanuję wszystkie kobiety, które nie czują takiej potrzeby, by wracać do formu i nigdy bym im nie robiła z tego powodu wyrzutów. Więc dlaczego nie pozwolimy kobietom na bycie najlepeszą wersją samej siebie, tylko je szufladkujemy i przywieszamy etykietki. Jak ćwiczysz to jesteś próżna, i nie akceptujesz siebie a jak nie ćwiczysz to jesteś leniem, i zapuszczoną kobietą. Czy to jest aż tak proste? Obawiam się, że nie..

 Czy nie słyszycie wielokrotnie, że powinnyście być perfekcyjną panią domu (najlepiej w szpilkach!), specjalistką w swej branży, do tego zawsze zadbaną, gotową na podbój świata, a gdy zachodzi potrzeba, kochającą i troskliwą matką? A z drugiej strony krzyczą głośno, że nie wypada być odważną i silną, bo jest to przejaw niezdrowego feminizmu. 
Warto budować swoją wartość w oczach Boga, który patrzy głębiej, szerzej i zna serce kazdej kobiety.

Może Cię również zainteresować